* Violetta *
Zgrabnym ruchem wkładałam ostatnie rzeczy do torby,wcześnie rano musieliśmy wyjechać z domu,aby zdążyć na samolot.
-Violetta kolacja! - usłyszałam głos ojca z dołu.
Spojrzałam na zegarek,który pokazywał 19:30.To już tak późno?Przecież zaczęłam się pakować po 17...
-Już idę tato! - krzyknęłam w stronę schodów zapinając walizkę.Spojrzałam na prawie pusty pokój.Nie będzie mi żal.Odwróciłam się na pięcie i udałam w kierunku jadalni.
-Wreszcie jesteś kochanie. - tata ucałował mnie w czoło. - Gotowa do podróży?
-Tak,to znaczy prawie...jeszcze muszę spakować kilka dokumentów i zdjęć,ale to drobnostki.
-Dobrze. - uśmiechnął się do mnie.
W tym momencie moja gosposia-Olgita przyniosła kolację.Był to duży i aromatyczny kurczak,moje ulubione danie.
-Dziękuję. - powiedziałam wstając od stołu po zjedzeniu.Odniosłam naczynia do kuchni,a następnie wróciłam do swojego pokoju.
Tak jak mówiłam-zostały mi same drobnostki,jak pamiątki czy dokumenty.Sięgnęłam do czwartej od góry szuflady,aby ostatnie skończyć pakowanie.
Po 10 minutach cała zawartość była w mojej torbie.
-To gotowe... - powiedziałam do siebie,biorąc do ręki walizkę.Chciałam znieść ją na dół,aby nie musieć tego robić jutro.Gdy postawiłam krok do przodu z bocznej kieszonki wyleciałam gromada wcześniej spakowanych zdjęć.
- No nie... ~ pomyślałam.
Uklękłam aby podnieść zdjęcia.Kiedy wzięłam jedno z nich do ręki łza spłynęła mi po policzku.To było zdjęcie moje i Diego,kiedy byliśmy jeszcze szczęśliwi w Madrycie.
Wpatrywałam się w to zdjęcie...byliśmy taką cudowną parą.
W końcu się otrząsnęłam i podniosłam resztę naszych wspólnych zdjęć.Położyłam się na łóżku stojącym w kącie pokoju i zaczęłam przeglądać fotografie,przypominając sobie daną chwilę.
Tutaj Diego uczył mnie grać w piłkę nożną.Był naprawdę świetny w tym sporcie,nawet grał w drużynie.Wszystko pamiętam jakby stało się wczoraj.
- Puk,puk.Kochanie mogę wejść? - ojciec uchylił drzwi,a ja szybko schowałam zdjęcia.
- Jasne,wchodź. - odpowiedziałam.
Tata wszedł do środka i usiadł koło mnie na łóżku.
- Wiem,że to wszystko będzie dla Ciebie trudne,w końcu w Madrycie stało się wiele nieprzyjemnych rzeczy,ale damy radę,razem przez to przejdziemy.Jak zawsze. - uśmiechnął się lekko,a ja go od razu przytuliłam.
- Dziękuję,jesteś wspaniałym ojcem.
- A ty najlepszą córką. - odpowiedział. - A teraz już śpij,żeby być wypoczęta.Dobranoc. - posłał mi całusa i wyszedł.
Wyjęłam schowane pod poduszką zdjęcia i włożyłam je z powrotem do torby.Ułożyłam głowę wygodnie na poduszce i próbowałam zasnąć,lecz bezskutecznie...
"V:Wiedziałam,że to ty.
D:Wiedziałaś?Chciałaś żebym to był ja?Bardzo mi się podobało,to co mi wcześniej powiedziałaś w garderobie...dziękuję Ci za to.
V:Nie musisz mi za nic dziękować.
D:Ciii...chcę Ci podziękować i nie znam lepszego sposobu niż taki..."
Miałam przed oczami nasz pierwszy pocałunek...
Dlaczego nie umiałam zapomnieć? Minęły dwa lata,a ja wciąż o nim myślałam.
Mam nadzieję,że teraz,gdy wrócę do Madrytu poznam kogoś,kto da mi równie dużo szczęścia ile Diego dał mi kiedyś...
Tak prezentuje się pierwszy rozdział,wiem nie jest za ciekawy,ale jestem chora i jakoś wena przestała mi dopisywać :c Wybaczcie.Tak czy tak-bardzo Wam dziękuję za te 10 komentarzy pod prologiem,jestem ogromnie wdzięczna :D Jeśli chcecie abym wpadała do Was na blogi podawajcie link :3 Zapraszam do komentowania! ♥
~~ Julka Dominguez